top of page

Słodycze: rzucamy czy prawie rzucamy? :)

Słodycze można rzucać na wiele sposobów. Pozwoliłam sobie podzielić ludzi na dwie kategorie, ze względu na sposób ich rzucania:


PRAWIE NIE JEMY (czyli jemy, ale udajemy, że staramy się nie jeść)


Większość z Was próbuje stosować zamienniki cukru i pszenicy, aby pozwolić sobie na odrobinę przyjemności bez wyrzutów sumienia. Inni z kolei starają się słodycze po prostu ograniczać. Ale czy to na pewno jest skuteczne? Czy na pewno zawsze będziesz w stanie kontrolować to co jesz, skoro pozwalasz sobie dorywczo na takie drobne przyjemności? Czy na pewno idąc takim torem nie wpadniesz w sidła "a może dziś zjem na mieście", "a może tylko jeden", "raz nie zawsze"... itd. Stosując zamienniki bądź jadając od czasu do czasu wciąż łechtasz język smakiem słodkim.

Zwykle staram się być wyrozumiała i empatyczna, jednak czasem nie jestem w stanie pojąć, jak ludzie sukcesu, sportowcy, ludzie silni, doświadczeni, rodzice, nauczyciele i inne autorytety dają się tak ponieść chwili. Przecież wszyscy wiemy czym są emocje. Przecież potrafimy zacisnąć zęby, kiedy nam źle. Potrafimy walczyć, mimo że wiele razy upadliśmy, a jednak ciągle tak małe rzeczy jak słodycze potrafią nas pogrążyć. Jak to możliwe, że tacy ludzie im ulegają? :) Nie zliczę już ile razy słyszałam/czytałam, że "chciałbym rzucić słodycze, ale nie potrafię". Człowieku! NIE nie potrafisz, tylko NIE CHCESZ! Bo tak jest wygodniej, bo łatwiej jest zgonić na coś innego, poszukać wymówki, itd. I ja to doskonale rozumiem, bo przerobiłam ten schemat już bardzo wiele razy! Ale może nie taki diabeł straszny? Może odmawianie pokusie wcale nie musi być taką męczarnią?

Uwierzcie mi, że większość z Was jest w stanie rzucić słodycze i to już dziś! Tylko zamiast przypominać sobie o poprzednich niepowodzeniach w rzucaniu, musielibyście wziąć się ostro do roboty i zawalczyć o siebie. Nie od jutra. OD DZIŚ. :)



NIE JEMY (czyli uważamy na to, co wkładamy do ust)

Takich ludzi jest znacznie mniej. Dla nich niejedzenie słodyczy może stać się nawet filozofią życia. Unikanie cukru to nie tylko opieranie się przed kupnem batonika. To sposób życia, który zakłada kontrolę nad tym, co dzieje się wokół Ciebie i co trafia do Twego wnętrza. To kontrola emocji i wspomnień, które wiążą się z sięganiem po pokusę lub opieraniem się jej. Całkowita rezygnacja ze słodyczy naprawdę otwiera oczy. Zaczynasz zwracać uwagę na chemię wokół siebie i unikać jej. Przyglądasz się potrawom, które masz zamiar zjeść, zamiast sięgać po nie automatycznie i bezmyślnie kosztem swojego zdrowia. Pokarm to Twoje paliwo i w głównej mierze od niego zależy, jak daleko zajedziesz. :)



Możecie mi wierzyć lub nie, ale kiedy rzuciłam słodycze i zmieniłam całkowicie swoją dietę, nagle toksyczne zapachy przybrały na sile. Nie jestem dziś w stanie przejść alejkami przy środkach czystości czy perfumach. Nie jestem w stanie, bo zaczynam kaszleć od tych zapachów. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok zapachów z MC Donald's, nie odwracając przy tym głowy z obrzydzeniem.

Mam takie wrażenie, że mój organizm zaczął się oczyszczać i skuteczniej dziś informuje mnie o tym, co jest dla mnie szkodliwe, więc jestem mu za to bardzo wdzięczna. Rzucanie słodyczy nauczyło mnie jeszcze jednej rzeczy: Jeśli dziś postanawiam sobie coś, trzymam się tego i zwyciężam, to czuję się dużo silniejsza. A ta siła z kolei ogromnie przydaje się w realizacji innych istotnych celów. No to kto wygra? TY czy jakiś batonik? ;)


Czy zaliczasz się do którejś z powyższych grup?

bottom of page