top of page

Coraz bliżej podium...

No i masz! Znów nogi poniosły mnie blisko podium :D

Tym razem jednak bieg odbywał się w Siechnicach wraz z zacnym gronem męskim. Stanięcie z nimi na linii startu już było dla mnie dużym zaszczytem, bo po ich ciałach i twarzy widać było lata biegania i triumfów, nie tylko na dystansach krótkich.


Kolano zatejpowałam jak tylko byłam w stanie (może nie estetycznie, ale za to skutecznie) i przystąpiłam do kolejnego wyzwania. Nie zakładałam niczego wielkiego. Ba! Nawet się nie stresowałam, bo nie wiedziałam czy będę w ogóle w stanie DOJŚĆ do mety. Aaaa... tak. Nie powiedziałam najważniejszego. Dwa dni wcześniej przebiegłam zaledwie 20 metrów szybkim biegiem, bo na kolejnych metrach z bólu zablokowało mi się kolano i tyle było z biegania.


Potem mroziłam, rolowałam, smarowałam, rozciągałam, nagrzewałam i tak w kółko. W końcu w dniu biegu postanowiłam spróbować i wystartować, jakkolwiek by mi nie poszło. (Myślę, że lepiej wystartować i pobiec jak łamaga, niż jak zgniłek zostać w domu :P ).


W sobotę gorączka była niesamowita. Trasa bez żadnego cienia, w ustach susza, na produkcję śliny prawie nie mogłam liczyć! Ale biegłam… Przede mną całe grono męskie, trochę kobiet, a za mną pozostałe tłumy ludzi. Kolano pozytywnie mnie zaskoczyło.

Fruuuuuuuu…


Zajęłam miejsce 5 w kategorii OPEN kobiet oraz 40 w kategorii OPEN mężczyźni+kobiety :D

A więc znalazłam się w pierwszej piątce najszybszych kobiet biegu na 5 km (a było ich ok. 90). Mój ostateczny czas i zarazem kolejny rekord biegu wyniósł 23 minuty i 38 sekund. Jakieś 3 sekundy dzieliły mnie od miejsca 4, a około 18 sekund od stanięcia na podium ;]


Pomyślałam sobie, że nie jest ze mną tak źle. Ba! Jest świetnie! :D I oczywiście poczułam większy apetyt na kolejne przekraczanie swoich możliwości. To bardzo fajne uczucie, bo po każdym kolejnym biegu mam wrażenie, że biegnę wciąż tak samo bądź gorzej, a jednak z biegu na bieg jest szybciej :) Co by oznaczało, że organizm sam odwala za mnie robotę ;) Ja po prostu zawsze biegnę na tyle, ile jestem w stanie wykrzesać i dostarczam mu odpowiednie paliwo.


Trzymajcie kciuki, bo tego lata przede mną jeszcze dwa biegi ;) A co! Mogę to trenuję!

bottom of page