Bieg kobiet Wrocław - Zawsze Pier(w)si
Bieg ten odbył się 23 kwietnia 2017 we Wrocławiu i poświęcony był profilaktyce antynowotworowej piersi. Trasa wyniosła ok. 5 km wokół Parku Szczytnickiego. Jednak ten bieg to również rywalizacja, wysiłek i liczne nagrody.
Od siebie powiem tyle: „Woooooow!”
Kilka dni przed biegiem w lekkim stresie zapoznawałam się na Facebooku z opiniami uczestniczek poprzednich biegów. Dziewczyny przekonywały, że każdy da radę, że doping i atmosfera zrobią swoje. Brzmiało to całkiem racjonalnie. Jednak w moim przypadku jakikolwiek start na zawodach oznaczał zawsze stres i wyczerpanie. Ale dopiero kiedy poczułam na własnej skórze, jak to jest stanąć w takim tłumie, wtedy przypomniałam sobie tamte słowa. Rzeczywiście, atmosfera zrobiła swoje!
Do biegu przygotowywałam się ok. 3 tygodni, czyli baaaaardzo krótko. Przez 3 tygodnie biegałam 2x w tygodniu i dodatkowo poświęcałam czas na treningi wzmacniające oraz regenerację.
Jednak dzień przed biegiem czułam się okropnie. Było mi jakoś niedobrze, nogi miałam bardzo ciężkie i nie wyobrażałam sobie wtedy pobiec. Poświęciłam ten dzień na solidne rolowanie i rozciąganie, a także skorzystałam z dobrodziejstw gorącej półgodzinnej kąpieli i mocy tejpów :)
W dniu startu czułam się już lepiej. Wiedziałam, że pokonam tę trasę, jednak moim założeniem było przebiec ją po prostu bez przystanku. Pogoda była średnia: raz świeciło słońce, a za chwilkę deszcz i zimny wiatr. Postanowiłam stanąć sobie na końcu tego tłumu, żeby wystartować w dogodnym momencie i przebiec tę trasę bez przepychanek. I to był błąd… (!) Stając na końcu utrudniłam sobie bieg przez pierwsze 2 km. Trudno to właściwie było nazwać biegiem :D bo przemieszczałyśmy się z prędkością może 5 km/h.
A więc przyszedł czas na wyprzedzanie! I tym sposobem, biegnąc jakimiś trawnikami, potykając się o krawężniki i omijając wystające gałęzie drzew, znalazłam się w środku tłumu, który rozciągnął się po całym parku.
Postanowiłam biec szybciej. W końcu męczyłam się nie po to, by pobiec teraz byle jak! W głowie powtarzałam sobie: „Walcz! Nie poddawaj się! Biegniesz po medal! Musisz na niego zasłużyć i pobiec najlepiej jak potrafisz!”
Na samym końcu, tak jak to robiłam podczas treningowych biegów, przyspieszyłam.
Dobiegłam 204 na około 2000 zawodniczek, a 84 w mojej kategorii wiekowej. Powinnam być dumna, ale oczywiście poczułam niedosyt z powodu tego, że mogłam biec szybciej, gdybym wystartowała na początku tłumu.
I co teraz z tym zrobię? Trenuję dalej! :D Aby w Świdnicy, do której mam zamiar wyruszyć na kolejny bieg, poprawić swój własny wynik i ustanowić sobie tym samym nowy rekord. Do biegania rekreacyjnego wracam w lipcu. Biegam przecież, bo lubię! ;)
Podsumowując.
Jeśli sądzicie, że nie dacie rady przebyć trasy 5 km w 60 min, to jesteście w głębokim błędzie. Jeśli myślicie, że ktoś Was wyśmieje, to jesteście również w ogromnym błędzie!
Jeśli sądzicie, że warto spróbować, to jesteście na najlepszej drodze do tego, by piąć się na szczyt swego rozwoju.
Impreza jest tak zorganizowana, że każdy może czuć się doceniony, dopieszczony i uszanowany. Jeśli Twoim celem jest ściganie się, znajdziesz tam odpowiednie rywalki. Jeśli chcesz pokonać własne słabości i po prostu przebyć trasę, to również znajdziesz tam bratnie dusze.
Zachęcam Was dziewczyny! :)